100km:) w końcu mi się udało pobić tą magiczną granicę:D, ale to tylko dzięki
Michałowi, sam pewnie bym tyle nie zrobił, takiej pogody jaką mieliśmy dzisaj w Rzeszowie nie można było zmarnować:), więc postanowiliśmy spędzić prawie cały dzień na rowerkach, i tak zaczęło się od 12:20, byliśmy umówieni na 12, ale jak zwykle się spóźniłem, najpierw przejażdżka po centrum i wyjazd z miasta drogą na Lublin, i jeszcze nie było tabliczki oznaczającej końiec Rzeszowa a Michał już mial problem, a mianowicie przebił dętke przy prędkości ok. 40 km/h, stanęliśmy na poboczu i zaczęła się wymiana ( tu odsyłam do jego
blogu pewnie to dokładnie opiszę, bo nie była to zwykła wymiana:D) Jak już uporaliśmy sie z kołem ruszyliśmy w drogę:)
Skręciliśmy z głównej drogi na Trzebownisko, ponieważ Michał chciał mi pokazać most linowy na Wisłoku, most robi całkiem fajne wrażenie:), następnie postanowiliśmy porobić parę km w terenie i jechaliśmy polnymi drogami, aż drogę przecięła nam rzeka i musielismy przedostawać się po kamieniach, ale jakoś nam się udało choc troszkę się poparzyłem pokrzywami:), później dostaliśmy się polami na główną drogę do Jasionki i jechaliśmy, aż do momentu gdzie Michał skręcił z głównej drogi i tu już nie zabardzo wiem którędy jeżdziliśmy, ale było dużo terenowych dróg:) Jakoś dojechaliśmy do Trzebosi, a stamtąd do Sokołowa Młp. gdzie wyruszyliśmy na poszukiwania sklepu w celu zaopatrzenia się w jakiś napój i czekolady:D, następnie ruszyliśmy na droge do Kolbuszowej, i gdzieś odbiliśmy z niej do lasu, ale dzięki orientacji Michała wyjechaliśmy z niego z powrotem na tą drogę:) dotarliśmy do Staniszewskich i tam skręciliśmy znowu na polne drogi, przejazd koło byków/krów nie wiem, ale wszystkie się na nas dziwnie patrzyły, ja byłem jeszcze w czerwonej koszulce:) tam wjechalismy do lasu, z którego wyjechaliśmy dopiero w Głogowie po kolejny posiłek i napój i z powrotem do lasu:D, ale już tylko na chwilkę, wyjechaliśmy nie daleko lotniska i po przejeździe koło niego dostaliśmy sie w końcu do Rzeszowa, jeszcze tylko mała wycieczka nad Wisłok na ścieżkę gdzie delikatnie mówiąc nam odbiło:), po 95km w nogach postanowiliśmy przejechać całą ścieżkę ponad 35km/h i Michałowi się udało, mi nie do końca:) później już standardowy powrót do domku:)
porcja fotek, jak zwykle słaba jakość, ale coś widać:)
wymiana dętki:D
na mostku:)
zablokowana droga i przeprawa przez rzekę
posiłek - Sokołów Młp.
gdzieś w lasach:D
wspomnienia z podstawówki:)
ufff troszke tego wyszło, ale to moja pierwsza setka:D
jeszcze filmiki:
Michałja:):D