wybraliśmy się z Michałem jego bratem i jeszcze jednym znajomym, na lajtową przejażdżkę po okolicy, Michał zapewniał, że będzie max jedna górka no może dwie. oczywiście jak zawsze trasa uległa przeobrażeniu w podróży i zrobiły się trzy górki i to nie takie małe, ogólnie dawałem radę, ale to co wyczyniali na wzniesieniach dwaj bracia K. przechodziło moje oczekiwania, ale mimo wszystko bardzo fajnie się jechało. Do tego udało nam się zgarnąć weselną flaszkę, ponieważ podczas podjeżdżania pod Klasztor w Borku, w przeciwną stronę zjeżdżała para młoda, szybki pomysł z osłabieniem organizmu i dostaliśmy bardzo wzmacniający napój :D niestety zdjęć nie miał nam kto zrobić ;) ale są inne:
dzisiaj udało się w końcu pojechać gdzieś poza miasto, rower już cały skompletowany więc można było pojeździć:D wybraliśmy się z Krystianem, Arturem i Wojtkiem, odpoczynków było naprawdę sporo, ale Wojtek dopiero zaczyna przygodę z rowerem po długiej przerwie, więc trzeba było tempo ułożyć pod niego:) było troszkę za dużo przystanków, ale jakoś dojechaliśmy do końca:) foto: