po wczorajszej wyprawie dzisiaj tylko krótka trasa niedaleko Rzeszowa w godzinach wieczornych i nocnych z racji opalenizny ;) na dodatek Artur złapał gumę już w Rzeszowie, przez co średnia pręd. spadła z 26km/h do 22km/h ;/ trasa: Rzeszów - Zalesie - Słocina - Krasne - Załęże - Rzeszów
w końcu się udało i zrobiłem najdłuższą wycieczkę i to ponad 100km :D udało się to troszkę dzięki Michałowi:) On jechał w Bieszczady, a my z Arturem troszkę go odprowadziliśmy, miało być na początku do Dynowa, ale po odpoczynku postanowiliśmy go odwieźć troszkę dalej :) Jechało się świetnie, słonko troszkę spaliło, ale ogólnie super :) Odwieźliśmy Michała troszkę za Dynów, do dosyć ciekawego mostku linowego na Sanie, tam on pojechał dalej w Bieszczady, a my wróciliśmy do Rzeszowa. kilka zdjęć poniżej:
najpierw z Michałem zwiększyć ciśnienie w kołach ;) a także (w ramach przygotowań do jego wyjazdu) na ścieżkę sprawdzić jak się zachowuje jego rower obładowany bagażami :D dodatkowo wieczorkiem z Arturem szybka przejażdżka: podjazd na Słocine asfaltem i zjazd na Zalesie też asfaltem (prawie potrąciłem psa) ;/