miało być tylko po mieście, ale jak zwykle z Michałem skończyło się na małej trasce poza miastem, choć znaki mówiły co innego, bo jak się okazało Rzeszów skończył się zaraz przed wjazdem do lasu w Przylasku:D Michał pojechał kompletnie bez przygotowania, ani kasku, ani rękawiczek, a o bidonie nie wspomnę;/ wybraliśmy się do Przylasku ponieważ wkońcu chciałem wypróbować nowy nabytek czyli Bombera 66RV i jak się okazało działal świetnie, ale wymaga minimalnych regulacji;)