ze znajomymi po mieście i okolicach, oczywiście w godzinach wieczornych;) Vmax był początkowo uzyskany pod górkę, ale później na zjeździe niestety przebiłem go o 2km/h;/
najpierw przez Słocine i las na górę, następnie przez Chmielnik na Magdalenke, później terenowy zjazd i tam Artur złapał gumę, trzeba było wracać i dzwonić po pomoc ;) troszkę marszu a następnie już sam poprzez Malawe i Słocinę do domu.
dzisiaj rozluzniajace krecenie sie na trasie Kroscienko - Szczawnica, po Szczawnicy tez;) po poludniu znowu do Szczawnicy tym razem poogladac przygotowujacych sie bikerow do zawodow DH na Palenicy, na ktorych niestety nie dam rady byc;/
dzisiaj pomimo kiepskiej pogody postanowilsmy wyruszyc na wycieczke, niestety w drodze na Przechybe, 6km za Szczawnica dopadla nas ulewa i po dluzszym namysle postanowilismy zawrocic:( jak by tego bylo malo mojemu bratu rozkul sie lancuch i trzeba bylo go zbijac kamieniami;) oczywiscie zjazd powrotny do domu po kompletnie zabloconym terenie, ludzie w Szczawnicy dosyc dziwnie na nas spogladali:)
dzisiaj pierwsza powazniejsza wycieczka:) najpierw do Szczawnicy, nastepnie szlakiem wzdluz Dunajca do miejscowosci Czerwony Klasztor, stamtad czerwonym szlakiem poprzez dwie przelecze (610 i 675 m.n.p.m.) az do Lesnicy i nastepnie powrot do kraju;) na zjezdzie do Lesnicy moj brat znowu przegrzal hamulce (203mm) tym razem bylo to czuc nosem;) dzieki temu mozna bylo odpoczac i popodziwiac widoki:) zapomnialem dodac ze na gorze zlapal nas deszcz, przeczekalismy pol godziny, po czym ruszylismy dalej w deszczu ktory trzymal nas az do samej szczawnicy:)
dzisiaj malo czasu na rower, najpierw wycieczka piesza na palenice, przy okazji obczajenie tras zjazdowych z tego wznierienia;) pod wieczor wycieczka wzdluz Dunajca do granicy, nastepnie w polnocna czesc Szczawnicy (mega podjazd po kostce brukowej) na gorze okazalo sie ze nie ma dalej drogi dla rowerow:( dojazd do Kroscienka i przejazd prawa strona Dunajca, az do jakiegos podjazdu w lesie ktorym trzeba bylo podchodzic, na koncu brat na tym zjezdzie oparzyl sie sprawdzajac temp hamulcow:)
pierwszy dzien pobytu w Kroscienku, po przybyciu na miejsce, rozpakowaniu sie i zlozeniu rowerow, krotka przejazdzka po okolicy z bratem:D przejazd z Kroscienka przez Szczawnice do okolic wawozu Homole:) tam odbilismy w jakas zachecajaca kamienista droge pnaca sie w gore:) jednak z racji poznej pory i znacznego nachylenia gorki, dodatkowo nie mielismy zadnej wody, zrezygnowalismy z dalszej drogi i wrocilismy do noclegu;)